Jack Torrance nie jest postacią bardzo skomplikowaną - to prosty zawodnik. Zmaga się od dawna z problemem alkoholowym i napadami złości. Ciągle walczy ze sobą, myślę, że jest w nim jakaś potrzeba wyjścia ze stanu upokorzenia, w jakim się znalazł. To co Jack robi, jakich słów używa, wszystko ma początek w jego przeszłości, w dzieciństwie. Panorama atakuje najsłabsze ogniwo z trójki bohaterów, czyli właśnie Jacka.
Wendy jest ciekawą postacią do zagrania - to kobieta, która stoi w obliczu bardzo trudnej sytuacji w swoim życiu, a jednocześnie jest osobą głęboko kochającą - i swojego męża, i swoje dziecko. I o ile bardzo chce obronić Danny’ego, to zdaje sobie sprawę z tego, że chłopiec jest niezwykły i posiada coś, co nazywa “lśnieniem”.
Wejście w tę książkę jest dosyć przerażające. Ma takie momenty, dzięki którym człowiek sobie przypomina, że potwór drzemie w każdym z nas. To jest siła tej książki, że możemy się z niektórymi sytuacjami utożsamiać.
Danny to postać specyficzna, z jednej strony jest sympatycznym chłopcem, ma dobre relacje z rodzicami, ale z drugiej strony widzi rzeczy, których inni nie widzą, ma wizje, które często są przerażające. Dopiero poznanie Halloranna pomaga mu ze zrozumieniem swoich wizji, przeczuć i czegoś, co nazywa “lśnieniem”.
Dick Halloran jest tym “poinformowanym”, jest jednym z tych, którzy wiedzą. On przeczuwa, on się komunikuje z Dannym na odległość. Jest częścią ludzkości, która więcej słyszy, więcej wie. Postać Dicka w książce ma dużo istotniejszą rolę niż w filmie Kubricka.
Narrator w LŚNIENIU spełnia inną funkcję niż w większości książek, które czytałem. Chyba nie bez przesady mógłbym powiedzieć, że jest jakąś personą dramatu. Jest czymś więcej niż łącznikiem i opisywaczem tego, czego nie ma w dialogach. Objętość narracji ma kolosalną przewagę nad dialogami, która musi odpowiadać za klimat grozy.